
Najlepiej, by sport – także na ekranie – uosabiał tężyznę fizyczną, rywalizację fair play i duchowe uniesienia oraz patriotyczne nastawienie kibiców do „zespołu Naszych”. By promował idee olimpizmu, systemu wartości chwalącego i łączącego w zrównoważoną całość ciało, wolę i umysł. Z obłoków należałoby czasem jednak zejść na Ziemię. We współczesnych społeczeństwach, a co za tym idzie – mediach – sport jest produktem, którym najczęściej rządzi pieniądz. Dlatego najpotężniejsi na rynku nadawcy miesiącami, a czasem i latami negocjują zakup licencji na nadawanie najważniejszych sportowych wydarzeń. Ich liczba jest ograniczona, ale dokonanie takiego zakupu zapewnia danej firmie ( stacji) długofalowe profity w postaci wysokiej oglądalności, wpływów z reklam i lojalności widzów. Rynek (światowy czy lokalny) dzieli się tymi prawami na kilka lat po czym… następują na nim tzw. przetasowania. Czasem pojawiają się nowi, bogatsi w danym momencie gracze. Rzadziej – dotychczasowi właściciele praw stawiają na inny rodzaj treści.
Sportowy poker
Ostatnie dwa lata to rewolucja na rynku praw sportowych w Polsce. W 2015 r. jak grom z jasnego nieba objawiła się na rynku nikomu dotąd nie znana spółka Eleven Sports Network, instalując na rynku telewizyjnym z początku dwa, a później trzy kanały sportowe. Cios ze strony nowego gracza nie ominął Eurosportu, który w 2017 r. stracił na rzecz Eleven prawa do pokazywania rozgrywek Bundesligi z Robertem Lewandowskimi i to aż na cztery kolejne sezony.
ESN dysponowała od startu „działami” tak potężnymi, że dotychczasowy potentat ekskluzywnych praw sportowych – spółka nc+, straciła prawie z dnia na dzień trzy ze swoich głównych atutów: wyłączne prawa do transmitowania spotkań lig piłkarskich – hiszpańskiej La Liga, włoskiej Serie A i francuskiej Ligue 1. Za to na mocy umowy z Bundesliga International, nc+ uzyskała sublicencję na pokazywanie wybranych spotkań Bundesligi.
Osłabienie oferty sportowej nc+ w 2015 r. nie było stratą jednorazową. W roku ubiegłym, po zaciekłej walce straciła również prawa do Ligi Mistrzów i Ligi Europy UEFA. Od sierpnia br. przez trzy kolejne lata mecze z tych rozgrywek będzie można oglądać wyłącznie w kanałach Polsatu. – Pomimo zaoferowania znaczących kwot i gwarancji szerokiej dostępności, praw do transmisji rozgrywek Ligi Mistrzów UEFA oraz Ligi Europy UEFA (począwszy od sezonu 2018/2019) nie przyznano platformie nc+. W ramach starań o te ważne prawa wykorzystaliśmy wszystkie dostępne możliwości – napisała nc+ w oficjalnym komunikacie. Niejako na otarcie łez od sezonu 2018/2019 nc+ przejęła z kolei od Polsatu licencje na pokazywanie siatkarskiej Ligi Mistrzów CEV (co do tej pory przez wiele lat było domeną „słonecznej platformy”). Polsat rozstał się jednak nie tylko z wielką siatkówką. Po zakończeniu eliminacji do piłkarskich mistrzostw świata w Rosji firma ta straciła prawa do transmisji meczów kadry Adama Nawałki, które były do niej przypisane od 2012 r. Teraz przygotowania i sam mundial w Rosji będzie można śledzić tylko w TVP. Publiczny nadawca pokaże również eliminacje i turniej ME 2020, a także eliminacje i mundial w Katarze (2022). Innymi słowy – Telewizja Polska pokaże wszystkie możliwe mecze reprezentacji Polski w latach 2018-2022. TVP posiada również prawa internetowe i mobilne więc transmisje ze wszystkich wymienionych spotkań będzie można na żywo zobaczyć na stronie SPORT.TVP.PL.
Jakby nie kalkulować – transmisje sportowe – zwłaszcza te na żywo, to w mediach legendarny święty Graal; na dodatek jak żaden inny rodzaj treści potrafią one adaptować wszelkie nowinki technologiczne i być driverem zmian w sposobach konsumpcji mediów. Są na to przykłady. Pierwsze, eksperymentalne przekazy – kiedyś HD, a obecnie 4K i 8K – dotyczą właśnie transmisji sportowych. To sport z racji prezentowania wszelkich odmian aktywności fizycznej najszybciej „używa” w produkcji telewizyjnej zaawansowanych wieloobiektywowych kamer, w tym z możliwością nagrywania obrazu w 360 stopniach.
Digitalowy impuls
Żadna telewizja sportowa nie może dziś funkcjonować w oderwaniu od rzeczywistości internetowej. Media społecznościowe – w szczególności Twitter i Facebook na tyle już zawładnęły ludzką wyobraźnią, że dla części kibiców są j e d y n ą platformą służącą komunikacji nadawców z odbiorcami. W sporcie sprawdzają się tym lepiej, że najcenniejszy przekaz w tej materii to relacja na żywo, którą kibic może komentować na bieżąco. Przy okazji – internet daje pole do popisu dla tworzenia własnych, zindywidualizowanych treści.
Potrzebę obecności w internecie doceniają już wszyscy najważniejsi nadawcy sportowi w Polsce. Dbają o własne witryny, sportową zawartość platform OTT, bądź są obecni w ofertach partnerów biznesowych (niekiedy są to tzw. partnerstwa strategiczne), w tym np. operatorów komórkowych czy producentów telewizorów Smart TV.
Opr. Red. więcej w numerze 1/2018