Jesteś tutaj: Telekabel & digital tv > Wywiad miesiąca >> Potrzebna wola polityczna

Potrzebna wola polityczna

z Pawłem Lewandowskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozmawia Jerzy Papuga

 

Panie ministrze, rozmawiamy akurat w czasie uchwalania ustawy budżetowej na 2018 rok, w której zapisano wielkie kwoty na rzecz nadawcy publicznego. Korzysta on zresztą już z innych środków poza abonamentowych, co ustabilizowało sytuację finansową, ale czy docelowo?

Zawsze opowiadałem się abonamentem rtv pobieranym w oparciu o dane z rejestrów państwowych PIT i KRUS, co ostatecznie okazało się dość skomplikowane nie ze względów prawnych, lecz systemowych. Włączenia Ministerstwa Finansów, udostepnienia rejestrów i przygotowania systemów elektronicznych rozliczania tej daniny, uchwalenia jej wreszcie najpóźniej do 30 listopada roku poprzedzającego. Z naszych analiz wynikało, że przygotowania zajęłyby minimum 7 miesięcy i pobór tej daniny dałoby się uruchomić w 2019 roku, ale sytuacja finansowa TVP z dnia na dzień się pogarszała i musieliśmy podjąć decyzję o innym sposobie ściągania abonamentu…

Tzw. uszczelnieniu…

 …choć z tyłu głowy mieliśmy porażkę z procesem unijnej notyfikacji projektu ustawy o poborze abonamentu z rachunkiem za prąd. Uznaliśmy, że trzeba dać sobie dodatkowy rok na systemową zmianę, a szybko wprowadzić tę polegającą na raportowaniu przez dostawców telewizji płatnej, kto ma odbiornik i wykupiony pakiet telewizyjny.

To wywołało opór na niespotykaną skalę.

Problem nie tkwił w zapisach prawnych, ale w tym, że ludzie wreszcie zaczęliby tę daninę płacić. Statystyki wskazywały, że regularnie czyniło to 13 proc. obywateli, a według danych GUS 98 proc. posiadało odbiornik.

Opór w dodatku masowy….

Głównie ze strony dostawców płatnej telewizji, którzy obawiali się, że ludzie zaczną się wyrejestrowywać i korzystać z oferty naziemnych multipleksów. Zapewne spowodowałoby to okresowy dołek związany z falą wyrejestrowań, ale po krótkim czasie sytuacja wróciłaby do normy. Inną sprawą był natomiast opór społeczny; ludzie od lat nie płacili i przyzwyczaili się do tego no i pojawiła się obawa o pobieranie również zaległych opłat. Poza tym istniejący system odwołań od decyzji KRRiT w sprawie poboru abonamentu jest od dawna zablokowany i sprawy się wloką. Chcieliśmy więc wprowadzić system abolicyjny, by ludzie nie obawiali się wstecznego poboru za okres, w którym nie płacili, zasadę jakiejś „czystej karty”, skoro wcześniej państwo polskie ustami premiera Tuska wezwało do niepłacenia abonamentu

Odnosiło się to jednak do konkretnej sytuacji w TVP…

…ale z punktu widzenia abonenta nie miało znaczenia. Premier z trybuny sejmowej wezwał do niepłacenia, więc ludzie pomyśleli, że można nie płacić. Nie stworzono przy tym żadnych rozwiązań prawnych, aby mogli to czynić legalnie, co spowodowało masowe zadłużanie się obywateli, musieliśmy więc wziąć to brzemię na siebie i zaproponować jakieś rozwiązania abolicyjne. Co spowodowało zaniepokojenie tych, którzy regularnie płacili; mieli pretensje, że odpuszczamy tym, co łamali prawo. Były też sugestie, aby tym nielicznym opłatę abonamentu jakoś zrekompensować. Przeprowadziliśmy kolejną symulację i okazało się, że byłoby to nawet łatwe prawnie, ale bardzo skomplikowane organizacyjnie. Zatkalibyśmy KRRiT nowymi wnioskami, gdyż nie dałoby się wprowadzić automatycznego rozwiązania, tylko niemal każdą sprawę należałoby rozpatrywać indywidualnie.

Ale te projekty ustaw są po I czytaniu w Sejmie i czekają… Na co?

Jeśli czekają, to odpowiedź jest tylko jedna: brak decyzji politycznej. Widocznie nie przewiduje się w najbliższym czasie tego bądź innego rozwiązania, bo ja swoje zadanie w tym zakresie wykonałem. Choć żałuję, że od początku nie było to rozwiązanie w oparciu o rejestry publiczne. Dzisiaj mam już ekspertyzę, że akurat to rozwiązanie nie wymagałoby notyfikacji KE. Może warto tu dodać, że mimo to implementujemy właśnie komunikat dot. pomocy publicznej dla mediów publicznych.

Najpierw więc pójdzie do Sejmu nowelizacja ustawy o rtv w sprawie Karty Mediów Publicznych, a następnie rozwiązania abonamentowe?

Myślę, że w krótkim czasie się z tym (komunikatem dot. pomocy publicznej dla nadawców) w rządzie uporamy i wczesną wiosną projekt noweli ustawy o rtv trafi do Sejmu. Opowiadam się za systemem daniny opartym o rejestry publiczne, jest to model optymalny; oczywiście przy założeniu, że nie zdecydujemy się finansować mediów publicznych z budżetu państwa. Tu trzeba brać pod uwagę odczucia ludzi, że abonament jest dla nich być może nadmierną i uciążliwą daniną, skoro i tak jako podatnicy opłacają należne podatki.

To zaś oznaczałoby zapisywanie mediom publicznym w budżecie co roku co najmniej 1,8 mld zł…

A być może nawet 3 mld zł, bo na tyle zezwala nam KE, jako formy pomocy dla wszystkich mediów publicznych. Ale realnie w grę wchodziłoby raczej 1,8-2 mld zł, by nadmiernie nie obciążać budżetu

W I półroczu 2018 roku musi zapaść ostateczna decyzja o modelu finansowania nadawcy publicznego?

Nie musi, bo w tym roku ma zapewnione finansowanie z budżetu państwa. Być może więc powinniśmy w ogóle zlikwidować ustawę abonamentową i zapisać, że nadawca publiczny jest w ten sposób finansowany? Ale są też poważne wady tego modelu: w sytuacji kryzysu finansowego, mimo zapisania na sztywno kwoty i tak pierwsze cięcia dotyczyłyby budżetu mediów publicznych. Telewizja nie jest przecież pierwszą potrzebą, a więc wcale nie byłoby to zapewnienie stałości finansowania. Trudno byłoby planować wydatki nawet z 2-3 letnim wyprzedzeniem, bo co to za problem jednym głosowaniem zmienić poziom finansowania? Poza tym pewność i stałość finansowania jest również gwarantem niezależności nadawcy. Dlatego uważam, że danina na media publiczne powinna mieć formę pozabudżetową, a KRRiT te środki sprawiedliwie podzieli.

Czy w takim hipotetycznym modelu utrzymana zostałaby działalność komercyjna nadawcy publicznego?

Oczywiście, przecież jest to spółka prawa handlowego i musi na siebie zarabiać a nie państwowa osoba prawna. Misja publiczna na siebie przecież nie zarobi. Jest wypełnianiem konstytucyjnych obowiązków państwa, jak prawo do rzetelnej informacji czy do udostępniania ważnych wydarzeń. Działania misyjne nie są bynajmniej adresowane do grupy komercyjnej i powinny być finansowane przez państwo. Ale kiedy wejdzie stabilny system finansowania mediów publicznych i zaczną dominować audycje misyjne, czynnik komercyjny z konieczności będzie musiał być ograniczony.

Trudno dziś mówić o jakichś ograniczeniach reklamowych, skoro 2018 rok jest nafaszerowany wielkimi imprezami sportowymi, typu Olimpiada czy MS w Piłce Nożnej i szykują się prawdziwe żniwa reklamowe.

Z jednej strony nadawca publiczny ma wymogi licencji, w których zapisane są tego typu kontrakty, ale z drugiej ciąży na nim obowiązek pokazywania i promowania polskiej reprezentacji. Mamy więc tu także element misyjny, pokazujemy sportowców z orzełkiem na piersi i nie powinniśmy ograniczać dostępu widzów do tego typu przekazu. Stacje komercyjne zaś ten dostęp często monetyzują, co doskonale pamiętamy z Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej.

Spodziewam się, że polski rynek telewizyjny w 2018 roku będzie szybko ewoluować. Grupa Polsatu z jednej strony, globalne Discovery z TVN z drugiej, być może szykuje się przejęcie nc + przez czołowego operatora telekomunikacyjnego. Jest telewizja publiczna oraz operatorzy kablowi i satelitarni, którzy posiadają infrastrukturę dostępową, ale także telewizje lokalne. Po ostatnich przejęciach widzimy, że rynek telewizyjny koncentruje się, co więc z zapowiadaną dekoncentracją, skoro najważniejsi gracze postępują wbrew? 

Mówiąc o prawie antykoncentracyjnym udało mi się przełamać narrację repolonizacyjną, chociaż nadal uważam, że kapitał ma swą narodowość. Celem dekoncentracji nigdy nie była repolonizacja mediów, acz częściowo może być to jej  skutek. Obecnie jedynie na rynku gazet regionalnych mamy istotną koncentrację, a ustawa ma nas zabezpieczyć przed konsekwencjami wzrostu koncentracji. Takie uregulowania są w każdym europejskim kraju, natomiast Polska nadal jest wyjątkiem od tej reguły…

Jedyna próba uporania się z tym problemem zakończyła się aferą Rywina, której 15-lecie właśnie minęło…

…i być może dlatego przez wiele lat nie zajmowano się tą kwestią? Nie podoba się też to piewcom swobody rynkowej, którzy uważają, że rynek sam się powinien regulować. Niestety, w „stanie natury” zawsze pojawia się coś w rodzaju monopolu czy kartelu i dlatego celem ustawy antykoncentracyjnej powinno być zagwarantowanie pluralizmu i konkurencyjności na rynku opinii. Należy także stworzyć możliwości do wejścia na ten rynek również opinii niszowych, których propagatorzy z racji braku dostępu do kapitału mają bardzo utrudnione konkurowanie z dużymi podmiotami.

Ministerstwo chce to załatwić metodami kapitałowymi?

Nikt nie chce tworzyć drugiego UOKiK-u. Media mają inną specyfikę i chodzi raczej o to, by określić rynki właściwie dla określonych kategorii podmiotów medialnych i ich zasięgu oddziaływania.

    • Numer 3-4/2023


    • Sportowe lato w telewizji


      Dwa wielkie wydarzenia sportowe są dla kilku nadawców okazją do zwiększenia liczby swych odbiorców i wpływów…

    • Zapraszamy do Zakopanego


      z Jerzym Straszewskim, prezesem Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej rozmawia Jerzy Papuga Panie Prezesie, przed…

    • Player.pl dla fanów motoryzacji


      MotorTrend to jedna z najbardziej uznanych na świecie firm- producentów programów motoryzacyjnych. Marka internetowa…