Co piąty Polak regularnie korzysta z serwisów internetowych oferujących nielegalnie treści wideo – to prawie 30 proc. wszystkich internautów i 94 proc. osób poszukujących wspomnianych treści w globalnej sieci. Czy w tej sytuacji walka z piratami może być
w ogóle skuteczna?
Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy w raporcie przygotowanym przez Pricewaterhouse Coopers na zlecenie Stowarzyszenia Dystrybutorów Programów Telewizyjnych SYGNAŁ. Wspomniane opracowanie koncentruje się głównie na analizie wpływu piractwa treści wideo na naszą gospodarkę, ale dostarcza przy okazji informacji na temat zarówno skali piractwa, jego przyczyn, otoczenia prawnego jak i proponowanych rozwiązań, mających przyczynić się do ograniczenia tego zjawiska.
Od kaset po internet
O piractwie treści wideo zaczęło się mówić wraz z pojawieniem się kaset VHS. Później problem ten dotknął operatorów telewizji kodowanych, o czym najbardziej przekonał się w Polsce CANAL+, którego karty kodowe były swego czasu nielegalne powielane i dystrybuowane. Jednak dopiero rozwój internetu w ostatnich latach porównać można do uruchomienia bomby o wielkiej sile rażenia. Dziś globalna sieć jest największym na świecie supermarketem, w którym prowadzony jest na gigantyczną skalę także proceder nielegalnego udostępniania wszelkiego rodzaju treści wideo.
Co ciekawe, internet przyczynił się do powstania nowej ideologii. Jej wyznawcy nie uważają się za współczesnych piratów, a nielegalnie udostępniane treści wideo wolą nazywać „nieformalnym obiegiem kultury” czy „wymianą treści”. Taka argumentacja głoszona jest zarówno przez dystrybutorów, jak i odbiorców końcowych. Nic więc dziwnego, że grupy te bronią nieograniczonego dostępu do treści, nie dbając przy tym o interesy ich twórców czy producentów. Świadczyły o tym choćby nie tak dawne protesty przeciwko ACTA. Po drugiej stronie barykady są twórcy i producenci treści, uważający swych przeciwników za piratów lub, po prostu, złodziei. Miejsce pośrodku starcia zajęte jest przez rządy państw, całkowicie nie radzących sobie ze wspomnianym zjawiskiem. I niewiele wskazuje na to, że coś może się zmienić. Tymczasem raport PwC kreśli pesymistyczną wizję, która jeśli się ziści, może za kilka lat zagrozić nie tylko naszej gospodarce.
Miliony i miliardy
Szacuje się, że 7,5 mln Polaków regularnie ogląda treści wideo
w internecie z nielegalnych źródeł. Przekłada się to na 400-500 mln odtworzeń filmów
z nielegalnych źródeł w 2013 roku. To liczba dwunastokrotnie większa niż liczba sprzedanych w tym czasie biletów do kin. Straty dla gospodarki narodowej szacowane są na poziomie 500-700 mln zł. – To wprawdzie znikoma wielkość z punktu widzenia naszego PKB, ale istotna jest dynamika tego zjawiska – podkreśla prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. – Zakładamy, że już w 2018 roku wspomniana strata może sięgnąć kwoty nawet 6,1 mld złotych, a to już jest liczba poważna, oznaczająca 0,3 proc. PKB.
Choć to pesymistyczny scenariusz, wszystko wskazuje na to, że się spełni. Polacy bowiem należą do narodów przodujących w pirackim rankingu. Dowodem na to jest liczba nielegalnych pobrań serialu „House of Cards”. Przeliczając liczbę pobrań na liczbę internautów, Polska znalazła się na pierwszym miejscu tego niechlubnego rankingu. Także „Gra o tron” cieszyła się u nas wielką popularnością. Jak podał serwis torrentfreak.com, pierwszy odcinek czwartego sezonu tego serialu w ciągu 12 godzin od premiery ściągnięto na świecie milion razy, a pod względem liczby osób udostępniających ten odcinek, Polska znalazła się na 9. miejscu wśród wszystkich krajów.
Badania przeprowadzone na potrzeby raportu PwC pokazują, że oszacowanie skali internetowego piractwa filmowego w Polsce nie jest łatwe. Przykładowo, Polski Instytut Sztuki Filmowej podaje, że w 2012 roku filmy z nielegalnych źródeł pobierało 63 proc. internautów. To ponad dwa razy więcej niż wynika to z badań PwC/Gfk. Nie ulega jednak wątpliwości, że 7-10 mln Polaków regularnie korzysta z nielegalnych źródeł dostępu do treści wideo. Najchętniej ściągamy filmy (73 proc. z nielegalnych źródeł), seriale (49 proc.)
i sport (45 proc.). W 2013 roku rodacy pobrali lub odtworzyli z takich źródeł 400-500 mln filmów, 650-750 mln odcinków seriali i 150-180 mln transmisji sportowych. By to obejrzeć, potrzebowali średnio 13 godzin miesięcznie.
Andrzej Marciniak, więcej w numerze 5/2014 miesięcznika TELEKABEL & digital tv