Koniec Sejmu IX i Senatu X kadencji
Sejm IX i Senat X kadencji odeszły w przeszłość, do wyborów październikowych 2023 r. nie będzie już posiedzeń plenarnych obu Izb, a ich komisje kultury i cyfryzacji podsumowały wyniki swoich prac.
Jeśli przyjąć, że ostatnim akcentem prac były wysłuchania publiczne w sprawie dwóch kontrowersyjnych ustaw – o cyberbezpieczeństwie i o ochronie małoletnich przed nieodpowiednimi treściami w internecie, to mielibyśmy już pełny bilans kończących się kadencji. Sejm ogółem zebrał się na 81 posiedzeniach plenarnych, Senat na 67; Sejm uchwalił łącznie 662 ustawy, do 432 Senat zgłosił poprawki lub wnioski o odrzucenie. Łącznie do Sejmu zgłoszono 1007 projektów ustaw, którym nadano numer druku, w tym kilkanaście projektów regulujących sprawy mediów i cyfryzacji. Po względem intensywności pracy i liczby uchwalonych ustaw najlepszy był 2022 r. Sejm przyjął ich 191, ale ogółem legislacja nie powala na kolana. Ale w tym kontekście ważne jest to, że nie ziściła się przepowiednia iż bramy Wiejskiej na głucho zostaną zatrzaśnięte przed partnerami gospodarczymi i interesariuszami, w tym izbami gospodarczymi. Zarówno w Sejmie jak i Senacie odbyło się dziesiątki, jeśli nie setki wysłuchań publicznych, debat i dyskusji, które skupiały także izby gospodarcze sektora mediów i telekomunikacji. Mimo przecież trwającej przez lata epidemii COVID-19 i w sumie utrudnionego dostępu do parlamentu. Jerzy Straszewski, prezes PIKE podsumowuje, że „były to kadencje wyjątkowo pracowite”, ale inni szefowie organizacji wskazują, że proces legislacyjny często znamionował „chaos” i „dominacja polityki nad ekonomiką”. Trudno się z tymi opiniami nie zgodzić, szczególnie jeśli chodzi o sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu; w zdecydowanie mniejszym zakresie zaś w odniesieniu do Komisji Cyfryzacji i Nowoczesnych Technologii, która zasługuje na wyższą ocenę.
Komisja Kultury na froncie walki
W całej IX kadencji Sejmu Komisja Kultury i Środków Przekazu zebrała się 161 razy, ale pracowała jedynie na 26 projektami ustaw. Nie zakończyła pracy nad 5 projektami, część ze zgłoszonych inicjatyw z zakresu mediów i telekomunikacji utknęła w Lasce Marszałkowskiej – jak ostatnia inicjatywa KO w sprawie procesu koncesyjnego – nie uzyskując nawet numeru druku ani skierowania do prac. Takich projektów można w sumie naliczyć kilkanaście: od abonamentu rtv i podatku cyfrowego po treści nieodpowiednie w internecie, radiofonię i telewizję, organy regulacyjne (jak Radę Mediów Narodowych) czy reklamę. Stanowią one na pewno dorobek poszczególnych klubów parlamentarnych czy grup posłów, a to, że nie zostały pchnięte dalej do prac legislacyjnych nie znaczy, że są bezwartościowe czy nie warte uwzględnienia. Ale raczej, że padły ofiarą pisowskiego sita politycznego, które akurat w zakresie mediów pracowało bardzo intensywnie. Na pewno część z tych projektów pojawi się w przyszłej kadencji Sejmu; podobnie jak inicjatywy senackie, które zresztą szły znacznie dalej w projektowaniu polskiej rzeczywistości medialnej, niż to miało miejsce w izbie niższej. Komisja opiniowała coroczne sprawozdania KRRiT i RMN osiągając przy tym dość wysoki poziom dyskusji – choć często dotyczyły one sytuacji mediów publicznych(TVP i PR), jako ogniskujących zainteresowanie posłów. W tym „dokonań” prezesa Jacka Kurskiego na polu wolności mediów, jak i perturbacji z jego powołaniem i odwołaniem.
Może warto odnotować, że w ferworze dyskusji ukłuto nazwanie telewizyjnej publicystyki „ polowaniem z nagonką”( pos. Krzysztof Mieszkowski z KO), a częściej padały zarzuty o upolitycznieniu mediów telewizyjnych, aniżeli pochwały pod adresem ich niezależności. Tu czołowymi mówcami byli posłowie Iwona Katarasińska- Śledzińska i Piotr Adamowicz z PO czy Joanna Scheriung-Wielgus z Lewicy. Niewątpliwie debaty te charakteryzował ogień polemiczny i troska posłów oraz senatorów o wolność mediów i jakość oraz warsztat pracy dziennikarzy, ale nie szły za tym żadne wnioski legislacyjne. O dziwo, gdyby tak policzyć ile na tym tle zgłoszono projektów ustaw, to wychodzi na to, że żadnego. Mimo przecież druzgocącej oceny ustawy o radiofonii i telewizji, która jest dziełem niewątpliwie pomnikowym, ale z poprzedniej epoki. Nikt, w tym rząd, który ma inicjatywę legislacyjną, nie odważył się na zgłoszenie nowego aktu prawnego w to miejsce – uwzględniającego zarówno nowe media, telewizje lokalne, czy nadawców internetowych, jak i kompleksowo i przemyślanie regulującego kwestie procesu koncesyjnego.
W zakresie mediów zgłoszono do sejmowej Komisji Kultury raptem 7 ustaw – z czego 4 podpisał, a 1 zawetował prezydent, zaś 2 projekty pozostały bez rozpatrzenia. Jest to dorobek bardzo mizerny, żeby nie powiedzieć żaden i to biorąc pod uwagę nawet Lex TVN, który ogniskował uwagę wszystkich przez wiele miesięcy. Ale był to, z perspektywy czasu, legislacyjny refleks próby zatrzymania koncesji dla TVN24 w poprzedniej KRRiT- koszmarnego serialu koncesyjnego wijącego się zresztą prawie przez całą kadencję. Przypomnijmy więc, że poselski projekt ustawy z druku 1389 wpłynął do Sejmu 7.07.2021 r. i w ocenie opozycji był wymierzony w jednego nadawcę, któremu KRRiT odmawiała przedłużenia koncesji. Walka o to toczyła się na różnych polach bitew, angażując zarówno izby gospodarcze, wszystkich nadawców i operatorów dostępu, rząd, jak i ambasadora USA czy Departament Stanu, a na końcu samego prezydenta Dudę. I choć Sejm na posiedzeniu 17.12.2021 r. odrzucił stanowisko Senatu odrzucające projekt ustawy w całości (słynne „znienacka” wicemarszałka Terleckiego), to prezydent odmówił jej podpisania. I to veto zablokowało proces legislacyjny, bo partia rządząca nie miała większości do jego odrzucenia, i nie poddała go pod głosowanie. Był to więc okres niezwykłego wzmożenia, którego elementami stał się zarówno protest nadawców, jak i gorące debaty sejmowe i senackie, w tym senackie wysłuchanie publiczne. Na tym tle odbyło się oczywiście kilka debat nt. wolności mediów, a Rada Mediów Narodowych była przy okazji swych sprawozdań bezlitośnie rozliczana ze swoich faktycznych dokonań, ale w sumie to Senat wziął na siebie ciężar debaty nad stanem mediów publicznych i poświęcił temu specjalne posiedzenie komisji. Zaprezentowano alternatywny pomysł na telewizję publiczną autorstwa ekspertów pod przewodnictwem Jana Dworaka, prof. Tadeusza Kowalskiego i Krzysztofa Lufta, jako materiał do głębszych przemyśleń i legislacyjnych działań. Jak również znakomicie przyjętą debatę nt. telewizji lokalnych, z konkretnymi postulatami do realizacji w planowanej przyszłej kompleksowej regulacji rynku medialnego w Polsce.
Zmieniały się także personalia w KRRiT i RMN – tu komisja działała raczej sprawnie, pilnując parytetu politycznego. I tak mamy co prawda 2 opozycyjnych członków RMN( przy 3 z PiS-u), a w nowej KRRiT zasiadł nawet, z nadania opozycyjnego Senatu, prof. Tadeusza Kowalski., ale oczywiście nie zmieniło to wektora politycznego tych organów. Personalia były więc załatwiane według partyjnych dyrektyw i właściwie nikt się z tym nie krył. Na drugim legislacyjnym biegunie można ustawić prawo autorskie – kiedyś leitmotiv prac Komisji Kultury- w tej kadencji potraktowany jedynie projektem komisyjnym, ale bez ciągu dalszego. A przecież mamy fenomenalne zagadnienie prawa autorskiego w dobie sztucznej inteligencji, czy zasadnicze pytanie o miejsce organizacji zbiorowego zarządu w łańcuchu wartości, jaki jest generowany przez media. Co jednak warte podkreślenia, to manifestowana (choć chyba nieraz wbrew swojemu środowisku politycznemu) wiara przewodniczącego komisji pos. Piotra Babinetza z PiS w sens zapraszania przedstawicieli izb gospodarczych mediów i telekomunikacji na posiedzenia komisji i udzielania im głosu. Nawet w najważniejszej dla PiS sprawie Lex TVN, w której liderem był niezawodny pos. Marek Suski.
Cyfryzacja słucha i analizuje
Znacznie mniej polityki było za to w pracach Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, która w swoim portfolio ma zagadnienia cyfryzacji, telekomunikacji, cyberbezpieczeństwa i częściowo mediów. W okresie całej kadencji odbyła 118 posiedzeń (16 wspólnie z innymi komisjami), oraz przeprowadziła 3 wysłuchania publiczne. Trafiło do niej sporo ustaw, które na nowo ukształtowały polski rynek mediów. Mowa tu choćby o ustawie w sprawie refarmingu, nowelizacji megaustawy, o zwalczaniu nadużyć w komunikacji elektronicznej, czy pakiecie ustaw mających wprowadzić do polskiego prawa europejski kodeks łączności elektronicznej. Co ważne, w każdym tym przypadku, komisja słuchała zdania rynku, reprezentowanego przez izby gospodarcze, niejednokrotnie przyjmując poprawki czy wnioski zgłaszane przez przedsiębiorców. Doskonale wpływało to na styl pracy, uważany w tej kadencji za „ wyjątkowo merytoryczny”. Zgodnie potwierdzili to zarówno przew. komisji Jan Grabiec z PO, wiceprzewodniczący pos. Witold Czarnecki z PiS, jak i minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. Co ciekawe, wszyscy mówili o ostrych „ale merytorycznych” sporach a przy tym „unikaniu bieżącej polityki”. Co należy zapisać na wielki plus tej komisji, rzeczywiście skoncentrowanej na meritum, a nie na politycznych didaskaliach.
Jerzy Straszewski, prezes PIKE podkreśla że komisja cyfryzacji „ nie bała się słuchać rynku i przejmować jego postulaty, czego dowodzą wysłuchania publiczne- niezwykle szeroko i dogłębnie nakreślające rozpatrywane w projektach ustaw zagadnienia”. Należy tu przypomnieć, że wskutek wysłuchania publicznego rząd zdecydował się o wycofaniu z Sejmu ustawy prawo komunikacji elektronicznej i ustawy wprowadzającej (m.in. narzucającej kolejność programów na pilocie- osławionej LEX Pilot), i raczej wątpliwie jest, aby obecnie te ustawy ujrzały światło dzienne na Wiejskiej w niezmienionej postaci. Kolejnym ważnym odcinkiem była działalność podkomisji stałej ds. regulacji prawnych dotyczących algorytmów cyfrowych, której przewodniczył pos. Grzegorz Napieralski z PO. Mimo że jedynie 5-osobowa, zdążyła przygotować nowelizacji ustawy o związkach zawodowych – w sprawie wyrównania szans pracowników w zestawieniu ze sztuczną inteligencją wykorzystywaną m.in. do organizacji i rozliczania czasu pracy oraz efektywności pracowników. Co prawda projekt nie przeszedł całego procesu legislacyjnego, ale jest świetnym sygnałem do rozpoczęcia poważnej i pogłębionej debaty nad AI w polskim prawie. Domeną tą zajmuje się nie tylko pos. Napieralski, ale również pos. Adrian Zandberg z Lewicy czy pos. Dariusz Stefaniuk z PiS. A nie jest to bez znaczenia, bo warto przypomnieć rozwiązania europejskie w tym zakresie, jak i uczestnictwo posłów komisji w międzynarodowych debatach w tej sprawie (Finlandia, Litwa).Jeśli zaś chodzi o media, to niewątpliwie refarming wybija się na plan pierwszy. Komisja dwukrotnie zajmowała się ustawami o wsparciu gospodarstw domowych w wymianie odbiorników, interesując się żywo także zasięgami i pokryciem sygnałem. Odbierając i w miarę możliwości reagując na wystąpienia nadawców, którzy czuli się pokrzywdzeni prowadzonym procesem – także poprzez wystąpienia komisji do rządu.
Senat chciał inaczej
Oczywiście legislacja sejmowa znalazła lustrzane odbicie w pracach Senatu. Ale rzeczą ważną było to, że nie był to niemy Senat, klepiący każdy projekt ustawy przychodzący z Sejmu bez poprawek. Było odwrotnie, co znakomicie ilustruje przytoczona statystyka, że więcej niż trzy czwarte ustaw uchwalanych w Sejmie było poprawianych w Izbie wyższej bądź odrzucanych. W pełni odnosi się do ustaw medialnych i telekomunikacyjnych, do których z reguły wprowadzano poprawki. Ale były też cenne inicjatywy, choćby w sprawie usprawnień w odbiorze telewizji przez osoby niepełnosprawne, czy uregulowania kwestii abonamentu. Senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu, pod ambitnym przewodnictwem Barbary Zdrojewskiej z KO za swoją misję uznała dogłębną kontrolę stanu mediów i wolności w tym zakresie, poświęcając temu aż 14 posiedzeń komisji( na 84 odbyte) i parę konferencji oraz wysłuchań. Jerzy Straszewski zwraca dodatkowo uwagę, że w Senacie odbyła się „przełomową dla naszego rynku konferencja poświęcona telewizjom lokalnym, transmitowana przez nie na żywo, gdzie przedstawiono postulaty legislacyjne do realizacji w przyszłej kadencji”. Co prawda nie warto dziś spekulować, na ile wybory październikowe 2023 roku zmianą układ władzy w Polsce, ale niewątpliwie dorobek, jak udało się izbom, nadawcom i operatorom wypracować na Wiejskiej, nie pójdzie w kolejnej odsłonie polskiego parlamentaryzmu na marne.
Jerzy Papuga