
Pytanie jest o tyle zasadne, że dotyczy drugiej co do wielkości grupy telewizji komercyjnej w Polsce, czyli TVN. Nadawca ten od 2015 roku był w rękach Scripps Networks International, który w marcu 2015 roku kupił 52,7 proc. udziałów za 584 mln, by w kolejnych miesiącach przejąć resztę. Cała operacja mogła więc kosztować ok. 1 mld dolarów, co oznacza, że TVN była znaczącą, ale nie pierwszoplanową pozycją w aktywach amerykańskiej firmy. Wystarczy zresztą zestawić to z kwotą 14,6 mld dolarów, za którą Scripps został przejęty dwa lata później (umowa została sfinalizowana na początku marca br.) przez Discovery, jednego z największych producentów i nadawców programów edukacyjnych oraz i dokumentalnych na świecie, który ma w swym portfolio ponad 100 stacji telewizyjnych dostępnych w ponad 180 krajach świata.
Ponieważ transakcja Scripps z Discovery miała charakter globalnego przejęcia, zgodę na nią musiały wyrazić m.in. amerykański Departament Sprawiedliwości i Unia Europejska. W odniesieniu do polskiego rynku skutkowało to sformułowaniem przez Komisję Europejską zastrzeżenia, że Discovery przez najbliższych siedem lat musi oferować kanały TVN 24 i TVN 24 BiS operatorom kablowym i platformom za rozsądną cenę, ustalaną w oparciu o porównywalne umowy. Jak na razie, nie jest to problemem, bo większość operatorów ma umowy podpisane wcześniej.
Komentując wspomnianą transakcję, David Zaslav, prezes Discovery przyznał, że firma staje się silniejsza i bardziej zdywersyfikowana, a fuzja pozwoli reklamodawcom i dystrybutorom zaoferować nowe możliwości dotarcia do najbardziej pożądanych grup docelowych na niespotykaną skalę. Opinia ta bardziej odnosi się, oczywiście, do globalnego rynku. W Polsce najbardziej widoczna może być większa wymiana treści między TVN i Discovery oraz wzmocnienie rynkowej pozycji nowej firmy. Jak przyznał w czasie jesiennej konferencji ramówkowej Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN oraz członek zarządu TVN/Discovery, „mamy teraz, po dołączeniu kanałów Eurosportu, kompletną ofertę”.
Licytacja na aktywa
Obecnie nowa Grupa TVN/Discovery dysponuje w Polsce 27 kanałami telewizyjnymi. Pod tym względem ustępuje miejsca tylko Cyfrowemu Polsatowi, który ma 33 kanały własne i 9 powiązanych biznesowo (tabelka). Porównanie potencjału obu grup nie jest łatwe, bo o ile głównym polem działalności TVN/Discovery jest produkcja i dystrybucja telewizyjna, o tyle Cyfrowy Polsat to potężna grupa telekomunikacyjno-medialna, zaliczana do ścisłej czołówki europejskiej w tej branży. Przypomnijmy, że najważniejszymi aktywami CP są: sieć telefonii komórkowej Plus, firmy telekomunikacyjne (Netia, Sferia, Aero 2 i Nordisk), największa w Polsce satelitarna platforma telewizyjna Cyfrowy Polsat oraz firma Interphone Service, zajmująca się produkcją dekoderów i urządzeń telekomunikacyjnych. Cała grupa miała w 2017 roku przychody w wysokości 9,83 mld zł i zysk netto 945 mln zł. Jednak, gdy ograniczymy się tylko do przychodów z segmentu nadawania i produkcji telewizyjnej, to otrzymamy wówczas 1,43 mld zł, co jest już porównywalne z ubiegłorocznymi przychodami Grupy TVN, wynoszącymi 1,81 mld zł.
Obie firmy dysponują własnymi biurami reklamy – Polsat Media i TVN Media – oraz produktami online – Ipla i Player. Trudno jest jednak uczciwie porównywać platformy cyfrowe Cyfrowy Polsat i nc+ (32 proc. udziałów ma TVN), bo pierwsza z nich nie podaje swoich przychodów i zysków, które wykazywane są łącznie w ramach raportów finansowych całej grupy. Z pewnością Cyfrowy Polsat ma przewagę nad nc+ w liczbie abonentów płatnej telewizji, bo ma ich ok. 3,5 mln, podczas gdy konkurencja – ok. 2,15 mln. Jak więc widać obie grupy, mimo istotnego wzmocnienia swej rynkowej pozycji, utrzymują między sobą pewną równowagę konkurencyjną. Dotyczy to także obecności w naziemnej telewizji cyfrowej, choć Polsat ma tu obecnie 9 kanałów, a TVN/Discovery – 4.
Opr. A. Marciniak, więcej w numerze 9/2018