Jesteś tutaj: Telekabel & digital tv > teletemat >> Telewizja publiczna… w tyle

Telewizja publiczna… w tyle

Obecna sytuacja w polskiej telewizji publicznej to nie tylko krzywe zwierciadło rodzącego się nad Wisłą nowego systemu politycznego pod partyjnym wezwaniem Prawa i Sprawiedliwości. To scheda po wieloletniej ingerencji polskich polityków wszelkich opcji, dla których media publiczne są jak rodzaj należnego spadku po zmarłym. To właśnie musi mieć kolosalny wpływ na brak zasad, według których powinna  działać tak ważna instytucja w demokratycznym państwie. Dodajmy do tego  inną porażkę – patologiczną wręcz niemoc naszego państwa związaną z określeniem ładu i zasad finansowania mediów publicznych.

 

Kreowanie rzeczywistości

 

Kiedy 17 grudnia ub. r. widzowie z całej Polski zgłaszali, że mają problemy z odbiorem sygnału TVP, o zakłóceniach informowała sama telewizja publiczna, a w ślad za nią inne prorządowe media. Dominował ton śmiertelnej powagi i szukanie zewnętrznego zagrożenia: „wojna hybrydowa”, „spisek służb” „zamach na infrastrukturę państwa”. Można było odnieść wrażenie, że większość Polaków odcięto od wszystkich źródeł informacji. Prezes TVP Jacek Kurski poprosił nawet ABW o pomoc w ustaleniu, co naprawdę się stało. Tymczasem problemy z odbiorem miał najwyżej co 10 Polak.  – Do awarii doszło w budynku TVP w Warszawie, choć urządzenia stanowią część zespołu nadawczego EmiTela – mówił „Gazecie Wyborczej” Juliusz Braun, b. prezes TVP, obecnie członek Rady Mediów Narodowych.

TVP do dziś konsekwentnie sugeruje, że za grudniową awarią stoi spisek wymierzony w „dobrą zmianę”. EmiTel zaś podkreśla w swoim najnowszym oświadczeniu, że „w świetle dotychczasowych ustaleń, przyczyną całego zamieszania była usterka dwóch z czterech multiplekserów – urządzeń EmiTela w budynku położonym w Warszawie przy ul. Woronicza 17”. Dodaje, że w toku ustalania przyczyn awarii wykluczono możliwość działania osób trzecich, w tym ataku cybernetycznego oraz fizycznej ingerencji w urządzenia nadawcze – zarówno w obiektach należących do TVP, jak i infrastruktury nadawczej EmiTela.

 

Odpływ widowni…

 

Zewnętrznego spisku upatrują też obecne władze TVP w słabszych niż przed dobrą zmianą wynikach oglądalności publicznego nadawcy. Już w maju 2016 roku na antenie flagowego programu informacyjnego – „Wiadomości” – postawiono pod znakiem zapytania wiarygodność badań obsługującego TVP polskiego oddziału firmy badawczej Nielsen Audience Measurement. Straty w rynku oglądalności  programów TVP jej prezes Jacek Kurski uzasadniał potem wielokrotnie wadliwą strukturą i metodami pomiarowymi Nielsena, rozpisując nawet konkurs na zajecie się wynikami oglądalności TVP przez chętną konkurencję.

Tymczasem rok 2016 był dla polskiego rynku mediów wyjątkowy ponieważ  – podobnie jak w 2013 – właśnie wówczas po raz kolejny powiększył się wolumen stacji ogólnopolskich NTC, ale tym samym – wolumen działających w Polsce ponad 200 stacji tematycznych. Jednakże cztery kolejne stacje telewizyjne (WP, Zoom TV, Metro i NOWA TV)  debiutowały na MUX 8 dopiero późną jesienią 2016 r.,  trudno więc oceniać ich wpływ na rozdrobnienie widowni w minionym roku. Co nie zmienia faktu, że łączny udział TVP1, TVP2, Polsatu i TVN spadł w roku 2016, jeśli chodzi o oglądalność  (wszystkich widzów 4+ ), z 43,2 proc. (2015 r.) do 41,2 proc. Spadek ten spowodowała przede wszystkim sytuacja na antenach TVP (łącznie 8 blisko proc. spadku) przy znacznie stabilniejszych udziałach kanałów komercyjnych (Polsat – 1 proc. spadku, TVN – 2 proc. spadku). W grupie komercyjnej (16-49 lat) te trendy zaznaczyły się jeszcze silniej – udział głównych anten TVP stopniał o blisko 10 proc., podczas gdy Polsat utrzymał wynik, a TVN zyskał 3 proc. Straciły sztandarowe programy TVP – dla przykładu – udziały Wiadomości TVP spadły rok do roku z 24,66 SHR proc. do 20,79 SHR proc., a Teleexpressu – z 36,16 SHR proc. do 28,77 SHR proc.(źródło: Nielsen).

Oczywiście – w podsumowaniu roku 2016, jakiego dokonał na styczniowej konferencji prasowej dwuosobowy zarząd TVP, wygląda to zupełnie inaczej. TVP jest wg. jej kierownictwa liderem oglądalności we wszystkich telewizyjnych kategoriach – począwszy od pozycji na rynku kanałów tematycznych, a skończywszy na rankingu programów rozrywkowych, sportowych i informacyjnych. Na pewien paradoks zakrawa więc fakt, że Jacek Kurski stwierdził przy tej samej okazji, że spółka, której przewodzi nie może dalej funkcjonować w takiej sytuacji… finansowej. Budżet TVP na 2017 rok, w którym nie będzie znacząco więcej pieniędzy z abonamentu ( obecna ściągalność na poziomie 350 mln zł), określił „budżetem śmierci”. Wyliczał, że oznacza to zmniejszenie produkcji misyjnych, ograniczenie działalności ośrodków regionalnych i inwestycji technologicznych. Już teraz TVP funkcjonuje dzięki temu, że wyemitowała w ub.r. obligacje, a trzeba kiedyś trzeba będzie je spłacić. Roczna kwota, jaką dysponuje publiczny nadawca to 1,4 mld zł, ale jeśli ekipa z Woronicza ma przetrwać, jej budżet należałoby podreperować natychmiast czyli w perspektywie kilku tygodni. Swoją drogą – czy transmisja z przyznania Jarosławowi Kaczyńskiemu honorowego tytułu tygodnika „W sieci”  – miana „Człowieka wolności” na pewno powinna mieścić się w kryteriach misyjności TVP?     

 

…i pieniędzy z reklam

 

Komercyjna część przychodów TVP też niestety nie wygląda różowo.

Łączne wydatki cennikowe (bez rabatów) na reklamę telewizyjną w 2016 roku wyniosły 24,46 mld zł, co oznacza wzrost w porównaniu do 2015 roku o 6,09 proc. Najwyższe cennikowe wpływy reklamowe, wynoszące 3,82 mld zł, odnotował w zeszłym roku Polsat. Jego przychody były o 11,30 proc. wyższe, niż w roku poprzedzającym. Drugą lokatę zajął TVN, którego wpływy zwiększyły się o 0,02 proc. do 2,82 mld zł. Dopiero na ostatniej pozycji podium uplasowała się TVP1 (1,40 mld zł; wzrost o 2,19 proc.). Tuż za podium znalazła się TVP2 (1,13 mld zł; do góry o 4,16 proc.). (źródło Nielsen).

Braki warsztatowe

 

Nadzieje na silne i moderujące dyskurs obywatelski media publiczne  rozwiały się dość szybko po wygraniu ostatnich wyborów parlamentarnych przez opcję polskiej konserwatywnej prawicy. I nie chodzi tylko o to, że w trybie natychmiastowym pozbywano się z TVP w 2016 r. doświadczonych, sprawnych warsztatowo dziennikarzy z wieloletnim stażem. Rzecz raczej w tym, kim są oni zastępowani. Na antenach telewizji publicznej pojawiło się w 2016 r. w roli prezenterów i prowadzących programy wiele osób, które dopiero  z d o b y w a j ą dziennikarskie szlify: przekazujących informacje drewnianym, monotonnym głosem, źle akcentujących części mowy w j. polskim (zwłaszcza czasowniki), nieeleganckich  – vide palący w relacji na wizji (na żywo) papierosa Cezary Gmyz. Kamera nie wybacza takich uchybień i o ile można przymknąć na nie oko w  przypadku początkujących na rynku stacji tematycznych, o tyle w telewizji publicznej brak warsztatu, ale także wdzięku i swego rodzaju ciepła przekazywanego odbiorcy z ekranu jest grzechem absolutnie pierworodnym.

 

Opr. D. Harenda, więcej w numerze 2/2017

    • Numer 3-4/2023


    • Sportowe lato w telewizji


      Dwa wielkie wydarzenia sportowe są dla kilku nadawców okazją do zwiększenia liczby swych odbiorców i wpływów…

    • Zapraszamy do Zakopanego


      z Jerzym Straszewskim, prezesem Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej rozmawia Jerzy Papuga Panie Prezesie, przed…

    • Player.pl dla fanów motoryzacji


      MotorTrend to jedna z najbardziej uznanych na świecie firm- producentów programów motoryzacyjnych. Marka internetowa…